- Szczegóły
- Kategoria: Mistrzostwa Świata 2014
- By Marcin Kutz
Przeciętny Trump
Judd Trump pokonał 10:8 Toma Forda w pierwszej rundzie snookerowych Mistrzostw Świata 2014. Spodziewaliśmy się świetnego i szybkiego meczu, ale zamiast tego dostaliśmy marne widowisko. W pierwszej sesji snookerzyści nie zdołali rozegrać zaplanowanych dziewięciu frejmów. Obaj zawodnicy mieli problemy z kontrolą białej, co prowadziło do braku płynności w grze. Pierwsza sesja została przerwana przy stanie 6:2 dla Trumpa. Drugiego dnia Ford zaczął grać lepiej i udało mu się zminimalizować straty do 6:5. Gra wyglądała płynniej, zwłaszcza u Forda. Później było dużo walki i szarpanych partii, Trump starał się utrzymać przewagę frejmów nad Fordem, ale temu drugiemu udało się w końcu doprowadzić do remisu 8:8. Jednak w dwóch ostatnich partiach dała o sobie znać rutyna Trumpa i fakt, że mimo przeciętnej gry, snooker Trumpa był na na stałym i równym poziomie. Ostatecznie pokonał on Toma Forda 10:8, ale grą nie zachwycił.
- Szczegóły
- Kategoria: Mistrzostwa Świata 2014
- By Marcin Kutz
Mecz weteranów w "last 16"
W meczu pierwszej rundy Alan McManus nieoczekiwanie pokonał 10:7 Johna Higginsa. W meczu było sporo gry taktycznej, w której nadzwyczaj konsekwentny był późniejszy zwycięzca. McManus po raz 14 w karierze, ale po raz pierwszy od 9 lat, wystąpi w drugiej rundzie snookerowych mistrzostw świata. A w niej spotka się z innym weteranem - Kenem Dohertym. Higginsowi w szkockich derbach nie szło od początku. Przegrywał w pierwszej sesji 1:6, na jej koniec ograniczył straty do 3:6. Druga sesja rozpoczęła się dla Higginsa prawie tak samo kiepsko, jak pierwsza - ze stanu 3:6 zrobiło się 3:8. Kroiła się niespodzianka. Higgins wygrał frejma robiąc brejka 54 (był to dopiero jego trzeci brejk 50+ w dwunastu frejmach), ale w odpowiedzi rywal świetnym podejściem 61-punktowym też wygrał frejma i było 4:9. W tym momencie Higgins wreszcie zaczął grać lepiej - brejkami 111, 67 i 94 wygrał trzy partie z rzędu i zrobiło się 7:9. U McManusa widać było już wtedy pierwsze objawy złości i frustracji. Kolejnego frejma też powinien był wygrać Higgins, ale spudłował łatwą niebieską i praktycznie oddał frejma McManusowi. Ten się nie pomylił i wyczyścił łatwy układ na zwycięskie 10:7. Nie wiadomo, jak ten mecz dalej by się potoczył, gdyby Higginsowi udało się doprowadzić do stanu 8:9.
- Szczegóły
- Kategoria: Mistrzostwa Świata 2014
- By Marcin Kutz
Prawdopodobnie największa sensacja
W snookerowych Mistrzostwach Świata 2014 mamy już wyniki ośmiu meczów pierwszej rundy, więc jesteśmy na jej półmetku. Do rozegrania lub dokończenia jest jeszcze osiem spotkań, ale już teraz możemy chyba powiedzieć, że mamy największą sensację pierwszej rundy. Ding Junhui, pięciokrotny triumfator turniejów rankingowych w tym sezonie, odpadł z turnieju. W dodatku przegrał z debiutantem na tych mistrzostwach, Michaelem Wasleyem. Porażka jest tym dotkliwsza, że Ding przegrał w decydującym frejmie. Michael Wasley, dla którego jest to drugi sezon wśród zawodowców, odprawił Dinga wynikiem 10:9 i po raz pierwszy w karierze awansował do fazy "last 16" turnieju rankingowego. Niewielu mogło oczekiwać, że pierwszy tak duży sukces odnotuje akurat w mistrzostwach świata, a chyba nikt nie przypuszczał tego, biorąc pod uwagę pierwszą sesję meczu. A w niej udało się Wasleyowi utrzymywać remis do stanu 3:3. Potem przy stole rządził chiński snookerzysta - wygrał trzy następne frejmy zdobywając w sumie 316 punktów, podczas gdy jego rywal w sumie tylko 11. Wynik nie mógł brzmieć inaczej niż 6:3 dla Dinga, a sprawa awansu wydawała się być wstępnie wyklarowana.
- Szczegóły
- Kategoria: Mistrzostwa Świata 2014
- By Marcin Kutz
Ronnie O'Sullivan bliżej obrony tytułu
Ronnie O'Sullivan uczynił pierwszy krok na drodze ku obronie tytułu mistrza świata. Po okresami bardzo dobrej grze wygrał z Robinem Hullem 10:4 mecz otwarcia w Crucible Theatre w Sheffield. O'Sullivan w meczu zaimponował jednak przede wszystkim koncentracją i wolą zwycięstwa. Podstawę do wygrania meczu angielski snookerzysta stworzył już w pierwszej sesji, którą zakończył prowadzeniem 7:2. W pierwszej części pierwszej sesji mieliśmy mecz na bardzo dobrym poziomie, który obaj snookerzyści potwierdzili brejkami 100-punktowymi - O'Sullivan wbił 124, a Hull 102. Jednak już w tym okresie O'Sullivan wyszedł na prowadzenie 3:1. Hull nie poddawał się, bliski był zdobycia frejma kontaktowego, bo w czwartej partii jego rywal potrzebował już snookera. O'Sullivan zdobył jednak dodatkowe punkty za faul i wydarł Hullowi czwartego frejma, a potem prowadził już nawet 5:1. Hull zdołał zdobyć jeszcze jedną partię, ale dwie kolejne padły łupem rywala i pierwsza sesja zakończyła się wynikiem 7:2. Gdy O'Sullivan rozpoczął drugą sesję od wygranego frejma i prowadził już 8:2, koniec meczu i szybkie zwycięstwo wisiało już w powietrzu. Ale wtedy dało się zauważyć spadek koncentracji u obrońcy tytułu i Hullowi udało się doprowadził do stanu 8:4. O'Sullivan pozwolił tylko na takie kosmetyczne poprawienie wyniku - dwa kolejne frejmy i cały mecz padły jego łupem, a zwycięstwo 10:4 robi wrażenie.
- Szczegóły
- Kategoria: Mistrzostwa Świata 2014
- By Marcin Kutz
W dniach 19 kwietnia - 5 maja w Crucible Theatre w Sheffield odbędą się snookerowe Mistrzostwa Świata - najważniejszy turniej w kalendarzu snookera. Obrońcą tytułu jest Ronnie O'Sullivan, a ponieważ meczem otwierającym mistrzostwa jest zawsze spotkanie aktualnego mistrza świata, to właśnie mecz O'Sullivana zobaczymy w pierwszym dniu. Pierwsza sesja odbędzie się w sobotę o godzinie 11, drugia i ostatnia tego samego dnia o 20. O'Sullivan zagra z Robinem Hullem, snookerzystą który powraca po 12 latach do turnieju mistrzostw świata. W tym meczu faworytem będzie oczywiście Ronnie O'Sullivan, który jest zresztą jednym z faworytów do wygrania całego turnieju.
Tradycyjnie jest kilku faworytów, ponieważ nie tak łatwo jest wskazać jednego, dwóch lub trzech pewniaków. Zwłaszcza, że to mistrzostwa świata, a więc turniej bardzo specyficzny. Z powodu konieczności rozegrania dużej liczby frejmów zawody trwają prawie dwa i pół tygodnia, a przerwy pomiędzy meczami kolejnych rund dla tego samego zawodnika są czasem bardzo długie. Najlepszym przykładem jest tu Ronnie O'Sullivan - pierwszy mecz rozegra 19 kwietnia, w przypadku awansu drugie spotkanie rozegra dopiero 24 kwietnia. A trzy sesje tego drugiego meczu będą rozłożone na trzy dni - sesja wieczorna 24.04, sesja popołudniowa 25.04 i sesja poranna 26.04. Nie jest łatwo przygotować się do turnieju, w którym siły trzeba rozłożyć na mecze rozgrywane co kilka dni i mecze, których sesje są rozłożone na kilka dni. Huśtawkę formy można mieć już w trakcie meczu, którego sesje są bardzo rozrzucone. No ale w takich warunkach grają wszyscy, tyle że niektórzy radzą sobie z nimi lepiej niż inni snookerzyści. Niewątpliwie O'Sullivan umie sobie z nimi radzić.
Oczy sympatyków snookera zwrócone będą na pewno na Dinga Junhui. Jest mocny, jeśli chodzi o grę, i mocniejszy niż w poprzednich latach, jeśli chodzi o odporność na stres. To dało mu fantastyczny rekord pięciu wygranych turniejów rankingowych w jednym sezonie, który ustanowił wygrywając niedawne China Open 2014. Gdyby wygrał Mistrzostwa Świata 2014, to jego fantastyczny rekord zostanie wyśrubowany do poziomu, którego pokonanie ciężko sobie wyobrazić. Ale Ding Junhui pewnie będzie miał w głowie świadomość (a jeśli nie, to dziennikarze nie omieszkają mu przypomnieć), że żaden z dotychczasowych zwycięzców China Open nie wygrał później w tym samym sezonie w mistrzostwach świata.
- Szczegóły
- Kategoria: Mistrzostwa Świata 2014
- By Marcin Kutz
Dziś odbyło się losowanie par snookerowych Mistrzostw Świata 2014. Zawody rozpoczną się w sobotę 19 kwietnia meczem Ronniego O'Sullivana (obrońca tytułu) i Robina Hulla. Dla fińskiego snookerzysty będzie to powrót do Crucible Theatre po 12 latach, podczas których miał już w zasadzie zakończyć karierę z powodów zdrowotnych. A teraz zagra z żywą legendą snookera - Ronniem O'Sullivanem. Warto przypomnieć, że Hull grał w kwalifikacjach od pierwszej rundy i żeby móc zakwalifikować się do fazy telewizyjnej mistrzostw świata, musiał wygrać aż cztery mecze.
- Szczegóły
- Kategoria: Mistrzostwa Świata 2014
- By Marcin Kutz
W środę 16 kwietnia zakończyły się kwalifikacje do snookerowych Mistrzostw Świata 2014. Tradycyjnie było kilka niespodzianek i sensacyjnych rozstrzygnięć.
W Mistrzostwach Świata 2014 zabraknie dwóch byłych mistrzów - Graeme'a Dotta i Marka Williamsa. Williams (mistrz świata z 2000 i 2003) przegrał 8:10 z Alanem McManusem, a Graeme Dott (mistrz świata z 2006) zaliczył porażkę 7:10 z Kyrenem Wilsonem. Ten ostatni będzie miał w Crucible Theatre swój debiut. Do niespodzianek zaliczyć też trzeba odpadnięcie Matthew Stevensa. Wicemistrz świata z 2000 i 2005 przegrał 8:10 z Tomem Fordem.
Kilku snookerzystów zanotowało świetne występy podczas kwalifikacji. Wspomniany wcześniej Kyren Wilson musiał grać od pierwszej rundy i przebrnął przez wszystkie mecze. Oprócz niemu udała się taka sztuka jeszcze tylko Michaelowi Wasleyowi (też będzie debiutantem), Robbiemu Williamsowi (i dla niego będzie to debiut) i Robinowi Hullowi. Debiutantem będzie również Xiao Guodong, ale on akurat musiał rozegrać tylko jeden mecz kwalifikacyjny. Bardzo dobre występy zanotowało też pięciu innych snookerzystów, którzy grali od drugiej rundy i przebrnęli przez kolejne trzy mecze - Alan McManus, Jamie Cope, Tom Ford, Martin Gould i Jamie Burnett.
- Szczegóły
- Kategoria: Snooker
Steve Davis utracił miejsce wśród zawodowców. Stało się to 10 kwietnia 2014 po przegranym 8:10 meczu z Craigiem Steadmanem w drugiej rundzie kwalifikacji do Mistrzostw Świata 2014. 56-letni snookerzysta nie będzie przez to w czołowej 64 w rankingu, a do tego Davis nie zabezpieczył sobie pozostania w gronie zawodowców ani przez ranking European Tour, ani Asian Tour. Pomimo to nie musi to być koniec występów Davisa w gronie profesjonalistów. Nadal ma szansę odzyskać miejsce poprzez Q School (w dodatku na dwa lata) i sam snookerzysta zasugerował, że będzie chciał to zrobić. Inna sprawa, że do Q School jest jeszcze trochę czasu i nie wiadomo, czy Davis się nie rozmyśli. No i do tego niewiadomą jest, czy gdy zdecyduje się spróbować, to mu się uda.