Carter z problemami
Zupełnie inaczej wyglądał mecz Ali Cartera z debiutantem na mistrzostwach świata - Xiao Guodongiem. Początek nie zapowiadał kłopotów Cartera - jego prowadzenie 4:1 nie było żadną niespodzianką. Niespodzianką za to było doprowadzenie do remisu 4:4 przez Xiao Guodonga. Choć trzeba oddać chińskiemu snookerzyście, że nie wzięło się to z niczego - Xiao opanował początkową nerwowość i zaczął grać bardzo dobrze taktycznie. Carter uratował prowadzenie w ostatnim frejmie pierwszej sesji, ale na pewno oczekiwał prowadzenia większą różnicą frejmów, niż było to w wyniku 5:4. W drugiej sesji widzieliśmy mecz w stylu "frejm za frejm". Carter miał szansę odskoczenia rywalowi, ale zaprzepaścił ją w 16 frejmie, w którym mógł prowadzić 9:7 - po zbudowaniu brejka 59 musiał odejść od stołu, a Xiao zdobywając 69 punktów doprowadził jednak do remisu 8:8. Ale w kolejnych partiach Carter wykorzystał swoje doświadczenie. Po podejściu 80-punktowym prowadził 9:8, a w kolejnym frejmie kilkoma mniejszymi brejkami doprowadził do zwycięstwa 10:8.
Kłopoty Murphy'ego
Drugiego dnia snookerowych mistrzostw świata w Sheffield mieliśmy dwa mecze zakończone w ostatnim, decydującym frejmie. W pierwszym meczu Shaun Murphy namęczył się z będącym ostatnio w lepszej formie Jamiem Copem, aby ostatecznie pokonać go 10:9. Cały mecz trzymał w napięciu, a końcówka to było prawdziwe apogeum emocji. Pierwsze objawy trudności Murphy mógł rozpoznać po pierwszej sesji, w której przegrywał 4:5. Rozpoczęła się ona od prowadzenia Cope'a 2:1, a potem obaj snookerzyści zdobywali partie seriami - najpierw Murphy wygrał trzy frejmy z rzędu i prowadził 4:2, a potem kolejne trzy partie zapisał na swoim koncie Cope i to on wygrywał 5:4. W drugiej sesji Cope prowadził już nawet 7:5 i niepokój Murphy'ego rósł. Na jego szczęście brejkami 68 i 52 szybko wyrównał stan meczu na 7:7. Od tego momentu nie widzieliśmy już wysokich podejść punktowych (z wyjątkiem partii 17, w której Murphy wbił 58), zamiast tego mieliśmy frejmy, w których było dużo walki. Murphy odzyskał prowadzenie dopiero w partii 17, było 9:8, ale Cope'owi udało się doprowadzić do decydującej partii. W tej obaj mieli po kilka szans, ale to Murphy przejął inicjatywę w taktycznej końcówce i czyszczeniem 29-punktowym zdobył upragnionego, dającego zwycięstwo, dziesiątego frejma.
Wpadka Maguire'a
Drugim meczem zakończonym w 19 frejmie było spotkanie Ryana Daya i Stephena Maguire'a. Maguire zaczął jeszcze gorzej, niż Murphy, bo przegrywał po pierwszej sesji 3:6. Gdy w drugiej odsłonie meczu Ryan Day zdobył swoją dziewiątą partię i prowadził 9:6, wydawało się, że mamy wstępne rozstrzygnięcie. Jednak Maguire nie poddał się, zaprezentował świetny okres gry i brejkami 58, 74 i 91 wyrównał na 9:9. Ale na więcej już nie było go stać - w decydującej partii Day już z drugiej szansy zrobił brejka 92 i pewnie wygrał decydującego frejma i cały mecz 10:9.
Sensacyjny Doherty
Drugiego dnia mieliśmy sensacyjne rozstrzygnięcie. Ken Doherty, najstarszy snookerzysta w tegorocznych mistrzostwach świata (44 lata), pokonał 10:5 Stuarta Binghama. Dla Doherty'ego jest to największy sukces w mistrzostwach świata w ostatnich latach. Wystarczy przypomnieć, że po raz ostatni awans do fazy "last 16" wywalczył 8 lat temu. Ale początkowo nic nie zapowiadało tak sensacyjnego rozstrzygnięcia. Bingham wygrywał 3:0 (dość szczęśliwie), a potem 5:3. Ale od tego momentu nie wygrał już ani jednej partii. Doherty na koniec pierwszej sesji wygrał jeszcze jednego frejma i obaj snookerzyści opuścili arenę zmagań przy stanie 5:4 dla Binghama. Irlandzki mistrz świata z 1997 zminimalizował straty do minimum i dzięki temu miał łatwiej w drugiej sesji. Ale nikt nie mógł się spodziewać, że będzie w niej miał tak łatwo - Doherty wygrał siedem partii z rzędu i pokonał Binghama 10:5. W pięciu ostatnich frejmach irlandzki snookerzysta zbudował cztery brejki 50+, co prawda niezbyt wysokie (55, 60, 57 i 60), ale i tak lepsze to niż brak takich brejków u Binghama. Bingham nie zachwycił formą, nie był w stanie budować wysokich podejść punktowych, a i sumaryczna liczba punktów na koncie w pojedynczych frejmach rzadko przekraczała 30 punktów (zwłaszcza w drugiej sesji, gdzie jego najwyższym brejkiem były 22 punkty). Z taką formą nie da się wygrać meczu na mistrzostwach świata.
Mistrzostwa Świata 2014
Zobacz linki do Mistrzostwa Świata 2014