- Szczegóły
- Kategoria: Wywiady ze snookerzystami
Steve Davis (po World Series of Snooker 2008)
Magdalena Kowalczyk: Jak podoba Ci się turniej i jego atmosfera?
Steve Davis: To co stało się w ostatnich czasach ze snookerem w wielu krajach Europy jest fantastyczne. Aż miło patrzeć jak szybko wzrasta zainteresowanie tą dyscypliną, oczywiście, z powodu transmisji w Eurosporcie. Wielu ludzi nie widziało snookera wcześniej, bądź nie zdawali sobie sprawy z tego, o co w tej grze chodzi. Przypomina mi to Wielką Brytanię w czasach, kiedy snooker dopiero tam rozkwitał - większość ludzi nie rozumiała tej gry, ekscytacja przyszła dopiero, kiedy oglądając mecze doświadczyli snookera i zobaczyli, czym on jest naprawdę. I teraz to jest to samo uczucie - poczucie, że jesteśmy częścią czegoś nowego.
M.K.: Wnoszenie czegoś nowego w życie ludzi?
S.D.: Tak. Czegoś, o czym ludzie być może nigdy nie pomyśleliby, że mogłoby im się spodobać. I nagle zaczynają to oglądać i nagle zdają sobie sprawę: "Wow! To jest fajne! Podoba mi się!".
M.K.: Niektórzy mogą pomyśleć, że snooker jest nudny, bo go nie znają.
S.D.: To jak z książką, której samemu nigdy by się nie zdjęło z półki, będąc w księgarni. Nigdy by się jej nie wybrało. Nie pomyślało by się, że to rodzaj literatury dla nas odpowiedni. Można by tę książkę wybrać tylko w przypadku, gdy nam ją ktoś polecił i wtedy podziękować tej osobie. Więc to trochę jak powiedzieć Eurosportowi "dziękuję" za pokazywanie snookera :).
M.K.: A co myślisz o polskich zawodnikach? Zwłaszcza juniorach, z którymi miałeś okazję zagrać.
S.D.: Ten mecz był świetny :). Jeśli Polska wyda na świat profesjonalnych snookerzystów, to będą to właśnie juniorzy. To będą dziesięciolatkowie, którzy teraz oglądają Eurosport. Niestety, najprawdopodobniej nie będą to obecni zawodnicy - tak właśnie to działa. Tak samo jest w Chinach i w innych krajach. Gdziekolwiek byliśmy, widzieliśmy wielu bardzo dobrych zawodników, którzy nie są w sytuacji, która uczyniłaby z nich w przyszłości gwiazdy. A tymi mogą być właśnie dzieci, dziewięcio-, dziesięcioletnie, które oglądają snookera w telewizji razem z rodzicami, ponieważ to ich rodzicom się ten sport podoba. Potem sami próbują swoich sił w grze i mogą okazać się wielkimi talentami.
Steve Davis podczas wywiadu na World Series of Snooker 2008,
fot. Monika Kowalczyk
M.K.: Ale wszystko zależy od dobrego treningu, a w Polsce nie mamy zbyt wielu trenerów.
S.D.: Trenerzy są trochę przereklamowani.
M.K.: Naprawdę?
S.D.: Tak. Większość dzieci naśladuje to, co widzi. Nie powinno się w pełni polegać na trenerach. Czasem nie pomagają. Posiadanie trenera jest dobre, ale nie kluczowe - nie jest to najważniejsza rzecz. Dzieci naturalnie naśladują kogokolwiek widzą. Jeśli widzą Ronnie'ego O'Sullivana, Dinga Junhui, będą naśladować ich styl. Więc nie potrzebują trenera, który mówiłby im, co muszą robić.
M.K.: A co z prawidłową postawą?
S.D.: To nie jest trudne do skopiowania. Po prostu trzeba stać. Na podłodze :). I utrzymywać równowagę. To nie jest aż tak ważne. Każdy zawodnik stoi na swój sposób i to w grze nie ma znaczenia. Trenerzy każą robić zawodnikom wiele rzeczy. Ale mogę wskazać profesjonalistów, którzy te zasady łamią. Nie ma ani jednej takiej trenerskiej zasady, która nie zostałaby nigdy złamana przez zawodnika ze światowej czołówki. Ten snookerzysta stoi w ten sposób, ten rusza głową... Więc jak trener może powiedzieć młodemu zawodnikowi: "musisz robić to i tamto"? Nie może! Może zachęcać do gry. To najważniejsza rola trenera - bycie przyjacielem i motywowanie, a nie przekazywanie wiedzy technicznej. To może młodego zawodnika ograniczać, a czasem to nie jest wobec niego w porządku.
M.K.: Czy mógłbyś porównać polski turniej z serii WSS do tych zorganizowanych na Jersey i w Niemczech?
S.D.: Nie grałem w tych turniejach. Wiem, że w Niemczech wszystko wypadło bardzo dobrze. Podobnie jak w Polsce. Natomiast nie wiem jak poszło na Jersey. Czy Jersey jest w ogóle w Europie? (śmiech). Gdzie jest Jersey? :) Ta wyspa jest bardzo mała, ale jest dobrym miejscem na spędzenie wakacji. Ale w jakimkolwiek kraju Eurosport pokazuje snookera, zainteresowanie tą grą nagle rośnie. Byliśmy w Czechach - 1500 osób, to samo w Rosji - bilety wyprzedane. Pomyśleliśmy: "Wow!". Człowiek nie zdaje sobie sprawy, że także w takich miejscach ludzie mogą cię polubić, a to wszystko za sprawą Eurosportu, myślę, że także Internetu, gdzie jest dostępnych mnóstwo informacji.
M.K.: Czy udział w takim turnieju jest równie satysfakcjonujący i przyjemny jak gra w Main Tourze?
S.D.: Lubię uczestnictwo w tych dwóch wydarzeniach z różnych powodów. Main Tour jest tak jakby pracą, karierą, wiążę się ze zdobywaniem punktów rankingowych. A w takim turnieju jak ten, zawodnik jest jakby ambasadorem. Reprezentuje dyscyplinę. Owszem, jak najbardziej stara się wygrać, ale jednocześnie uczynić ją widowiskową.
M.K.: Więc co skłoniło Cię do wzięcia udziału w WSS?
S.D.: To moja praca, robię to całe życie. Ale to również współzawodnictwo, a to jest najbardziej ekscytujące. Gdyby to były mecze tylko pokazowe, oczywiście starasz się, żeby wszyscy dobrze się bawili, żartujesz, śmiejesz się, ale zawody są lepsze niż sam pokaz. I to, i to jest przyjemne, ale zawody są po prostu wyzwaniem. Jeśli przegrasz - boli, jeśli wygrasz - jesteś szczęśliwy.
M.K.: Co wy posiadacie, czego polscy zawodnicy nie mają? Co taki kraj jak Polska powinien zrobić, by osiągnąć jakiś sukces w tej dyscyplinie sportu?
S.D.: Potrzeba tylko czasu. Spójrz na Chiny. To kraj, który ostatnio osiągnął największy sukces w snookerze, nie licząc Wielkiej Brytanii. Oni po prostu zaczęli otwierać coraz więcej i więcej klubów snookerowych, zachęcać młodych do gry. Zaczęli interesować się szkołami i jak tylko jakieś dzieci wykazywały zaczątki talentu, ułatwiali im dostęp do snookerowego stołu i gry. Rozgrywają dużo turniejów. Właśnie w ten sposób buduje się snookera od podstaw. A to zależy indywidualnie od danego kraju - ile jest klubów. W przypadku Polski jest jeszcze bardzo wcześnie. Chinom zajęło to dużo czasu. Pierwszy raz pojechaliśmy tam w 1986 roku. Snooker był wtedy dla Chińczyków czymś bardzo świeżym, nikt tak do końca nie znał tej gry. Dojście do tego, co teraz mają, zajęło im 20 lat, to dużo czasu. Ale wydaje mi się, że obecnie ten proces postępuje trochę szybciej, za sprawą telewizji, a dzieci mogą uczyć się szybciej. W Niemczech jest coraz więcej dobrych zawodników, coraz więcej dzieci angażuje się w ten sport, więc może w tym przypadku będzie to około 10 lat. To po prostu nie dzieje się szybko.
M.K.: Czy jeśli uda się zorganizować kolejny taki turniej w Polsce to chciałbyś tu ponownie przyjechać?
S.D.: Tak, oczywiście, bardzo mi się tu podoba! Byłem już w Polsce chyba 10 razy. Byłem tu jako zawodnik polowy. Oczywiście, nie jest to moja gra numer jeden, ale przyjechałem na zawody, których realizatorem była WizjaTV - jakieś 5-6 razy. Ale w snookera gram w Polsce dopiero drugi raz.
M.K.: Więc mamy nadzieję zobaczyć Cię jeszcze u nas w kraju.
S.D.: Oczywiście - jeśli tak się stanie, że przyjadę. Myślę, że dobrze byłoby każdego roku zapraszać czterech zawodników, ale różnych zawodników - tak, aby była jakaś rotacja - publiczność ma wtedy okazję oglądać kogo innego za każdym razem. Ale przebywanie tu to przyjemność, mam nadzieję, że jeszcze przyjadę.
M.K.: Wobec tego do zobaczenia i dziękuję bardzo za rozmowę!
S.D.: Dziękuję również!