Początek drugiej sesji to dominacja Hawkinsa – cztery wygrane frejmy i pewne prowadzenie różnicą sześciu partii. Wtem ocknął się Graeme, który w kolejnych trzech rozgrywkach wbił dwie „pięćdziesiątki” i jedną „setkę”. To dało jakiś cień szansy, że w trzeciej sesji zdoła odrobić straty i wygrać spotkanie. Tak jednak nie było. Barry grał bardzo pewnie, zwyciężył w trzech partiach i awansował do ćwierćfinału. Tym samym siódmy zawodnik rankingu wyeliminował jednego z trzech Szkotów, a w następnej rundzie zagra z rodakiem Dotta – Stephenem Maguirem.

Rywal Hawkinsa szybko uporał się z Rorym McLeodem. Sensacyjny awans 46-latka nie przełożył się na grę w kolejnej rundzie. Jest to spore rozczarowanie, jednak mówi to o poziomie gry Anglika, który Judda Trumpa pokonał również ze względu na kontuzję barku wicemistrza świata z 2011 roku. Stephen wygrał13-3, a do rozstrzygnięcia potrzebował zaledwie dwóch sesji. 6-2 w pierwszej, 7-1 w drugiej. Totalna dominacja i, co mniej satysfakcjonujące dla kibiców jak i samego zawodnika, zaledwie jedna „setka” Szkota. Tym samym Maguire po raz piąty zagra w ćwierćfinałach mistrzostw świata. Ma niemałe szanse na dotarcie do półfinałów, w których grał już w sezonach 2007/2008 i 2008/2009.

Broniący mistrzowskiego tytułu, Mark Selby, nadal w grze. Po wyeliminowaniu Fergala O’Briena tym razem przyszła pora na Xiao Guodonga. Choć tu Chińczyk nie poddałsię tak łatwo to trudno mówić o większym oporze rywala. Wygrana Anglika 13-6 cieszy, jednak w ćwierćfinale będzie miał już poważniejszego przeciwnika do pokonania. Początek spotkania pewny w wykonaniu Marka, szybkie wygrane dwie partie po brejkach o wartości 67 i 58. Xiao grał odważnie, jednak brakowało mu doświadczenia w kluczowych momentach partii. Pierwsza sesja zakończyła się rezultatem 6-2, choć pod koniec tempo meczu znacznie się pogorszyło.

Druga sesja była bardziej wyrównana i zakończyła się remisem 4-4, więc w ogólnym rozrachunku było 10-6. Xiao popisał się jednym z najwyższych brejków w turnieju – podejściu o liczbie 131 „oczek”. W trzeciej sesji jednak nie wygrał ani jednej partii. Mark Selby poniedziałkowe popołudnie rozpoczął od brejka stupunktowego, a potem nie dał rywalowi oddać inicjatywy. Potrzebował zaledwie czterdziestu jeden minut, aby zakończyć spotkanie i cieszyć się po raz siódmy w karierze z awansu do ćwierćfinału. Po meczu aktualny mistrz świata pozytywnie wypowiadał się o swoim rywalu: - Xiao jest bardzo dobrym zawodnikiem. Dotarł do finału Shanghai Masters kilka lat temu i cały czas udowadnia, że chce iść naprzód. Udziałem w mistrzostwach świata udowodnił, że to dopiero jego początek.

Poniedziałek zakończył się snookerowym thrillerem. Spotkanie Marco Fu z Neilem Robertsonem może nie było najwyższej jakości, lecz emocji nie zabrakowało. Azjata przegrywał 8-10 i 10-11, by wygrać pięć z sześciu ostatnich partii i ostatecznie awansować do ćwierćfinału. Tempo rozgrywania pierwszych partii decydującej sesji zapowiadał, że to będzie długi wieczór. I był, a mecz zakończył się kilka minut przed północą. Symboliczne było zawołanie „Come on!” Neila Robertsona po wygranej przez niego dwudziestej pierwszej partii. Jednak, jak się okazało, ten okrzyk był początkiem końca Australijczyka. Choć większość kibiców była pewna, że dojdzie do decydującego frejma to Robertson nie trafił czarnej na wygraną w dwudziestej czwartej partii. Całe Crucible Theatre ryknęło z rozczarowaniem, a Marco Fu po chwili podszedł do stołu i zagwarantował sobie udział w ćwierćfinale, w którym zagra z obrońcą tytułu – Markiem Selbym.

 

Mistrzostwa Świata 2017

Zobacz linki do Mistrzostwa Świata 2017