O kolejne niezapomniane momenty zatroszczył się Ronnie O'Sullivan, poprawiając brejka Selby'ego, wbijając najrzadszego brejka - 146 punktów. Tym razem nie był to jednak złośliwie porzucony brejk maksymalny - O'Sullivan atakował do końca 147 punktów, ale jeden raz po starceniu pozycji zmuszony był wbić różową zamiast czarnej. Ding określił zwycięstwo nad O'Sullivanem (pierwsze od 10 lat) jako najważniejsze zwycięstwo w swojej karierze. "Zawsze chciałem być jak Ronnie", powiedział Ding po meczu, "a on powiedział mi, że wyglądam jak zupełnie inny gracz niż kiedykolwiek". Ding wygrał mecz zasłużenie i od samego początku spotkania wywierał presję na rywalu. Już w pierwszej sesji prowadził 3:0, ale O'Sullivan zdołał sesję zakończyć remisem 4:4. W kolejnej sesji remisowo było jeszcze do stanu 5:5, a potem Ding odskoczył na 10:5 i coraz bardziej widać było, że O'Sullivan trafił na godnego siebie rywala i chyba będącego w lepszej i równiejszej dyspozycji. W sesji ostatniej Anglik wygrał dwa pierwsze frejmy, zmniejszył prowadzenie rywala do 10:8, ale za chwilę 69 punktów Dinga dało mu wygraną partię i wynik 11:8. Potem jednak rywal wbił wspomniane wcześniej 146 punktów i na ostatnią możliwą przerwę w meczu snookerzyści schodzili przy wyniku 11:9 dla Dinga. Po niej Ding niewzruszony wbił 87 punktów, prowadził 12:9 i był o krok od zwycięstwa. Pierwszą okazję Chińczyk zmarnował w kolejnej partii, gdy po 63 punktach został skontrowany 73 punktami O'Sullivana. Ale w kolejnym frejmie Ding nie pozostawił już złudzeń - 117 punktów dało mu wreszcie upragnione zwycięstwo nad O'Sullivanem.
John Higgins nie musiał się bardzo napracować, aby w trzeciej sesji odprawić Kyrena Wilsona 13:6. Zadbał o to w drugiej sesji, kończąc ją prowadząc 11:5. W ostatniej sesji natychmiast podwyższył prowadzenie na 12:5 i już jedną nogą był w półfinale mistrzostw świata. W kolejnej partii Higgins zaprzepaścił szansę na zakończenie meczu, ale gdy Wilson zostawił Szkotowi po raz drugi otwarty układ na stole, to tej sytuacji Higgins już nie zmarnował i 59-punktowym czyszczeniem wygrał w całym meczu.
W najmniej efektownym meczu Barry Hawkins pokonał 13:9 Stephena Maguire'a. Mecz lepiej rozpoczął Hawkins, bo prowadził już nawet 5:1. Niewiele to wtedy dało, bo szkocki snookerzysta doprowadził do remisu 6:6 i mecz praktycznie rozpoczął się od początku. Od tego momentu spotkanie stało się bardziej wyrównane i druga sesja zakończyła się skromnym prowadzeniem Hawkinsa 9:7. Szkot ponownie doprowadził do remisu - tym razem 9:9 i był to ostatni remis i zarazem ostatnia wygrana partia przez Maguire'a. Z przypadkowo wbitej bili rozpoczął 126-punktowe podejście, wychodząc na prowadzenie 10:9. Kolejne frejmy były szarpane, ale oba wygrał Anglik, którego gra była stabilna i w decydujących momentach był po prostu lepszym snookerzystą. W ostatniej partii 77 punktów dało Hawkinsowi zwycięstwo 13:9.
Mistrzostwa Świata 2017
Zobacz linki do Mistrzostwa Świata 2017