Mark Selby po pierwszej sesji prowadził pewnie z Robertem Milkinsem 7:2 i wydawało się, że mistrz świata z 2014 bez problemu i bez stresu awansuje do drugiej rundy. Tymczasem Milkins miał mocne otwarcie sesji drugiej i między innymi brejkami 50, 61 i 62 wygrał cztery frejmy z rzędu i przegrywał już tylko 6:7. Selby przetrwał ten okres naporu rywala i odskoczył na 8:6, a potem jego gra była coraz lepsza. Numer 1 rankingu snookera zbudował brejki 67 i 70, co dało mu dwa wygrane kolejne frejmy i w konsekwencji zwycięstwo w meczu 10:6. Efektowna była partia 16, w której Milkins prowadził już 64:0, ale Selby czyszczeniem wykradł tego frejma na ostatniej czarnej bili.

Mniej pracy miał John Higgins. Szkocki snookerzysta prowadził po pierwszej sesji z Ryanem Dayem również 7:2. Co prawda pierwszego frejma drugiej sesji wygrał Day, ale od stanu 7:3 przy stole dominował już tylko Higgins. Szkot efektownie zakończył wygrany 10:3 mecz, wbijając brejka 121 - swoją czwartą "setkę" w tym meczu. John Higgins jest snookerzystą, który jak na razie zaprezentował się najlepiej.

Neil Robertson nieoczekiwanie przegrał 6:10 z Michaelem Holtem. Chociaż patrząc na przebieg meczu nie ma w tym nic sensacyjnego - australijski snookerzysta trafił na bardzo dobrze dysponowanego rywala. Już w pierwszej sesji Holt prowadził 3:0, a cała sesja zakończyła się jego prowadzeniem 6:3. W sesji drugiej Holt powiększył prowadzenie do stanu 9:4. Robertson zdołał zdobyć jeszcze dwa frejmy, ale na więcej nie było go stać. Może czasem brakowało mu trochę szczęścia, ale największy udział w jego porażce miał bardzo dobrze dysponowany Holt, u którego najwyraźniej widać efekty współpracy ze słynnym Terrym Griffithsem. Brejk 65 Anglika zakończył cały mecz jego zwycięstwem 10:6.

 

Mistrzostwa Świata 2016

Zobacz linki do Mistrzostwa Świata 2016