Mecz Dinga Junhui i Martina Goulda przyniósł dużo emocji. Do stanu 6:6 to Gould musiał ciągle gonić wynik i czynił to skutecznie. Później Gould wyszedł na prowadzenie 7:6 i wydawało się, że po kolejnym frejmie będzie remis 7:7 - Ding prowadził już bowiem 66:12 i Gould potrzebował trzech snookerów. U Goulda widać było wahanie, gdy wstawał z fotela, bowiem postawić trzy skuteczne snookery Dingowi to nie lada sztuka. Wydarzył się jednak mały cud - już w pierwszym zagraniu Gould postawił skutecznego snookera, po którym oprócz punktów za faul uzyskał również wolną bilę. I nagle angielski snookerzysta wrócił do tego frejma, którego wykradł wygrywając na ostatniej czarnej bili. Było 8:6. Tym razem jednak Ding nie został złamany, jak to czasem bywało w poprzednich latach - brejki 132, 86 i 100 pozwoliły odrobić mu straty i wyjść na prowadzenie 9:8. W kolejnym frejmie Ding trzema mniejszymi podejściami zdominował 18 partię i wygrał cały mecz 10:8.
Wcześniej, tego samego dnia, Barry Hawkins uzyskał awans do drugiej rundy Mistrzostw Świata 2016 w snookerze, wygrywając 10:5 z Zhangiem Andą. Hawkins, który teraz trafi na Ronniego O'Sullivana (podobnie jak w finale Mistrzostw Świata 2013) nie grał zbyt dobrze. Dopiero w ostatnim frejmie pokazał klasę, wbijając brejka 141 - jest to jak na razie najwyższy brejk tegorocznych mistrzostw. Mimo wszystko Hawkins musi być świadomy tego, że z taką grą nie będzie miał szans z O'Sullivanem.
Żadnych problemów nie miał natomiast Mark Allen, który miał najłatwiejszego rywala - debiutującego w mistrzostwach świata Mitchella Manna (miejsce 74 w rankingu snookera). Snookerzysta z Irlandii Północnej odprawił jedynego debiutanta w tegorocznych mistrzostwach świata wynikiem 10:3. Zwycięstwo Allena było niezagrożone, bowiem już do przerwy prowadził 6:3, a w drugiej sesji widać było, że Mann jest coraz bardziej zdominowany i tak trudne zadanie go przerosło.
Mistrzostwa Świata 2016
Zobacz linki do Mistrzostwa Świata 2016