Na początku trzeciej sesji Trump doprowadził do remisu 9:9 i gdy wydawać się mogło, że teraz nastąpi jego czas w meczu, to okazało się, że Bingham znów odzyskiwał przewagę. W tym fragmencie meczu Bingham wygrał nawet cztery frejmy z rzędu i prowadził 13:9. Trump znów mógł tylko ograniczać straty i doprowadzić do stanu 13:11.

W sesji czwartej obaj snookerzyści zrobili najlepszą reklamę dla snookera, jaką tylko mogli stworzyć. Znów Bingham powiększył prowadzenie do trzech partii (14:11) i znów Trump musiał mozolnie odrabiać straty, a do końca meczu było coraz bliżej. Gdy było 14:13 obejrzeliśmy najlepszy snooker w tym meczu - Bingham brejkiem 106 znów odzyskał dwufrejmowe prowadzenie, zaraz potem Trump znów zminimalizował straty. Bingham brejkiem 102 ponownie odskoczył na dwa frejmy i było 16:14. Powoli wydawało się, że mecz zaraz będzie rozstrzygnięty. I wtedy zobaczyliśmy błysk geniuszu Trumpa, który brejkami 108 i 129 doprowadził do remisu 16:16. Rozstrzygnięcie miało więc paść w decydującym frejmie. W nim było mnóstwo napięcia i świetnych odstawnych obu snookerzystów. Bingham wygracował sobie przewagę (43:6), ale pozostałe czerwone leżały niekorzystnie. Po wielu odstawnych Bingham w końcu wbił niesamowity wózek, co otworzyło mu drogę do kolejnych punktów i w końcu do zwycięstwa 17:16. Zwycięstwa, które dało mu awans do pierwszego w karierze finału mistrzostw świata. Zwycięstwo jest tym cenniejsze, że nikt nie będzie mógł powiedzieć, że Bingham miał łatwą drogę do finału - w końcu po drodze wyeliminował nie tylko Judda Trumpa, ale też nieco wcześniej Ronniego O'Sullivana.

Drugim finalistą snookerowych Mistrzostw Świata 2015 jest Shaun Murphy. W tym meczu bardzo szybko okazało się, że żadnego snookerowego thrillera nie będzie, bowiem Murphy zanotował świetny start i po pierwszej sesji prowadził 6:2. Mistrz świata z 2005 roku imponował nie tylko agresywną grą, ale również bardzo dobrymi odstawnymi. Hawkins miał za to problemy z długimi bilami, co bardzo często nie dawało mu możliwości rozpoczęcia budowania brejka. Z wyniku 6:2 Hawkins i tak powinien się cieszyć, bo tak naprawdę wygrał swoją pierwszą partię dzięki faulowi Murphy'ego na ostatniej czarnej bili.

Druga sesja była dla Hawkinsa jeszcze gorsza, niż pierwsza. O ile pierwszą słabą sesję można było tłumaczyć zmęczeniem po wyczerpującym meczu z Neilem Robertsonem, to drugiej tak usprawiedliwić już nie można. W niej Hawkins wygrał tylko jednego frejma, pozostałe siedem padły łupem Murphy'ego. Wynik 13:3 dawał jasno do zrozumienia, kto w tym meczu jest lepszy. Murphy grał jak natchniony, miał w tym momencie już cztery "setki" na koncie i sześć brejków 50+, w tym prawie wszystkie było brejkami dającymi zwycięstwo w jednym podejściu.

Sesja trzecia to nadzieja Murphy'ego na zakończeniu meczu przed czasem, dla Hawkinsa była to walka o rozpoczęcia jeszcze sesji czwartej. Murphy potrzebował już tylko czterech partii, aby po raz trzeci awansować do finału mistrzostw świata (wcześniej w 2005 i 2009). Hawkins zrobił wszystko, żeby przeciągnąć porażkę w czasie, choć początek miał słaby. Znów przegrał frejma i wynik brzmiał 14:3. Potem jednak nastąpiła faza jego bardzo dobrej gry, co dało mu cztery wygrane partie z rzędu (brejki 103, 57, 104 i 73). Przy wyniku 14:7 Hawkins potrzebował już tylko jednej partii, aby zagwarantować sobie chociażby iluzoryczne szanse w czwartej sesji. Dwa frejmy wygrał jednak Murphy (brejki 90 i 106) i przy stanie 16:7 losy meczu były na krawędzi - pojedynek miał się zakończyć przedwcześnie lub jednak w czwartej sesji. Kolejnego frejma wygrał Hawkins - było 16:8, więc na rozstrzygnięcie meczu musieliśmy poczekać do następnego dnia.

Czwarta sesja była skróconym dniem pracy dla Murphy'ego. W sumie chyba dobrze się dla niego złożyło, że jednak nie miał tego dnia wolnego - dzięki temu musiał pozostać w rytmie meczowym, ale nie musiał marnować wielu sił. Hawkins postawił już wszystko na jedną kartę i brejkiem 103 wygrał jeszcze jedną partię, ale w kolejnej Murphy zakończył to, czego nie udało mu się zrobić w sesji trzeciej. Zwycięstwo 17:9 i forma mistrza świata z 2005 roku były bardzo przekonujące. Anglik ma szansę na zdobycie drugiego tytułu mistrza świata po 10 latach od zdobycia pierwszego. Już raz w historii mieliśmy takie wydarzenie - w 1972 Alex Higgins wygrał swój pierwszy tytuł, na drugi musiał czekać do 1982.

 

Mistrzostwa Świata 2015

Zobacz linki do Mistrzostwa Świata 2015