To, że Bingham może zostać mistrzem świata, zostało zasygnalizowane w sesji trzeciej. W tej fazie meczu długie wbicia nie wychodziły już Murphy'emu tak, jak w poprzednich dniach. Za to Bingham grał jak natchniony i wygrał cztery pierwsze frejmy w tej sesji, dzięki czemu najpierw wyszedł na pierwsze prowadzenie w finale, a potem powiększył je do 12:9. Murphy robił co mógł, ale do końca tej sesji każdy ze snookerzystów wygrał po dwie partie i było 14:11 dla Binghama.

Wieczorem było emocjonująco. Pierwsze dwa frejmy snookerzyści podzielili między siebie, ale od stanu 15:12 Murphy wygrał trzy partie z rzędu i doprowadził do remisu 15:15. Bingham przyznał po meczu, że w tym momencie obawiał się o losy spotkania. Jednak frejm nr 31 okazał się przełomem dla Binghama - partia trwała ponad 63 minuty i Murphy był w niej bliski wygrania. Przestrzelił jednak żółtą, a Bingham postawił mu genialnego snookera. A potem dużo konsekwencji w grze dało Binghamowi ponowne prowadzenie. I jak później przyznał, przywróciło mu to spokój. Potem przy stole istniał praktycznie tylko Bingham - brejki 55 i 88 dały mu zwycięstwo 18:15 i pierwszy w 20-letniej karierze tytuł mistrza świata. I to tytuł jak najbardziej zasłużony - nikt nie będzie mógł powiedzieć, że Bingham miał w turnieju dużo szczęścia - szczęściem można wygrać pojedynczego frejma lub mecz. Ale pokonać po drodze do tytułu Ronniego O'Sullivana, Judda Trumpa i Shauna Murphy'ego mógł dokonać tylko mistrz.

Stuart Bingham mistrz świata

 

Mistrzostwa Świata 2015

Zobacz linki do Mistrzostwa Świata 2015