Forma Dinga Junhui nadal ma tendencję rosnącą. Chiński snookerzysta pokonał 10:7 Marka Davisa, choć początkowo można było sądzić, że Chińczyk będzie miał kłopoty, bo do przerwy w pierwszej sesji przegrywał 0:4. Jednak pierwsza, bardzo wolno rozgrywana sesja, zakończyła się prowadzeniem zaledwie 4:3 Marka Davisa. Obaj snookerzyści rozegrali w tej sesji tylko siedem partii. W drugiej sesji Davis podwyższył na 5:3, po czym stanął praktycznie w miejscu. W trzech kolejnych partiach wbił w sumie tylko dwa punkty i nagle to Ding prowadził 6:5. Davis od pewnego momentu przestał wbijać wysokie brejki, których i tak w meczu zbyt wielu nie miał. U Dinga wyglądało to lepiej, choć to jeszcze nie ten Ding, którego pamiętamy chociażby sprzed kilkunastu miesięcy. Choć frejm dziewiąty był przebłyskiem "starego" Dinga - chiński snookerzysta atakował brejka 147. Tak sądziła publiczność, komentatorzy i sędzia - wszyscy z wyjątkiem samego Dinga. Po trzynastej czerwonej Chińczyk wyszedł na niebieską, mimo że wcale nie musiał tego robić i mógł dojść na czarną. Dopiero wtedy się zorientował, że miał okazję do zbudowania brejka maksymalnego. Koniec końców Ding wygrał 10:7 i w drugiej rundzie zagra z Johnem Higginsem.
W drugiej rundzie zameldował się również Ali Carter. Rok po poinformowaniu o jego chorobie nowotworowej i kilka miesięcy po ogłoszeniu zwycięstwa w tym najważniejszym meczu o życie, Carter pokonał 10:5 Alana McManusa. Carter prowadził już po pierwszej sesji 6:3 i w zasadzie mecz był od tego czasu niezagrożony. Dwukrotny wicemistrz świata pewnie awansował do drugiej rundy, w której zmierzy się z Neilem Robertsonem.
Mistrzostwa Świata 2015
Zobacz linki do Mistrzostwa Świata 2015