Z wyniku może być zadowolony Stephen Maguire. Pod koniec zeszłego sezonu szkocki snookerzysta spadł na 15 miejsce w rankingu i przed już zakończonymi mistrzostwami świata groziło mu wypadnięcie poza czołową 16 rankingu snookera. Tym ważniejszy jest dla niego dobry start w nowym sezonie i na razie to mu się udaje. Zwycięstwo Maguire'a było zasłużone, choć wynik 5:1 jest chyba jednak za wysoki. Wydawało się, że Judd Trump dobrze wszedł w mecz, bo prowadził w pierwszej partii 52:0. Jednak Maguire czyszczeniem 62-punktowym zgarnął tego frejma sprzed nosa rywala. Drugą partię Szkot wygrał na dogrywce na czarnej, a później podwyższył na 3:0. Od tego momentu Trump wszedł w uderzenie - brejki 44 i 51 dały mu pierwszą wygraną partię. Niedługo potem mogło być 3:2, ale Trump po wbiciu 69 punktów spudłował bilę na frejma. Potem jeszcze przypadkowy snooker pomógł Maguire'owi i zamiast 3:2 było 4:1. Ostani frejm był już szarpany i w końcu Maguire przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę. Tym samym wiadomo, że w piątej edycji Australian Open będziemy mieli piątego nowego zwycięzcę.

Joe Perry zadbał o bardzo dobry poziom gry w meczu z Higginsem, ale to rywal zadbał o zwycięstwo. Szkot wygrał dzięki swojej solidnej grze w decydujących momentach. Higgins do przerwy prowadził 3:1, nic nie robiąc sobie z tego, że Perry wbił brejka 136. Rywal doprowadził podejściem 69-punktowym i kolejną "setką" do remisu. Brejk 137 był jego brejkiem nr 200 w karierze i Perry stał się jednym z 22 snookerzystów, którzy osiągnęli tę granicę. Przełom miał miejsce w partii siódmej, którą wygrał Higgins, mimo że potrzebował już snookera. Potem jeszcze jedna wygrana partia i Szkot zanotował zwycięstwo i awans do półfinału Australian Open 2015. W półfinale zagra teraz z Martinem Gouldem, który pokonał 5:1 Matthew Selta. Gould miał o tyle łatwiej, że jego rywal po przerwie nie zdobył już ani jednego punktu.