Marzena Łagowska: Jak tego dokonałeś?
Kacper Filipiak: Nie było łatwo. Było bardzo ciężko, ale zagranicą gra się inaczej. Jest inna motywacja. Nie zna się nikogo. Było naprawdę fajnie. I maltańska publiczność była za mną.

M.Ł.: W którym momencie zacząłeś wierzyć w to, że możesz zostać mistrzem Europy?
K.F.: To były ostatnie frejmy finału.

M.Ł.: Wszystkie trzy?
K.F.: No właściwie tak. Jak wygrywałem, szło mi dobrze, wtedy zacząłem wierzyć, że mogę tego dokonać.

M.Ł.: Co pomyślałeś, kiedy w szóstym frejmie z decydującą czarną wpadła biała i zamiast prowadzić 4:2, remisowałeś 3:3?
K.F.: Nic. Nie denerwowałem się. Przez cały turniej byłem spokojny cały czas.

M.Ł.: W meczach grupowych nie było tak lekko - 4 miejsce, bez brejka 50+.
K.F.: Tak. Stoły były ciężkie, a grupę trafiłem najgorszą. Bałem się, że nie awansuję. Udało się. Potem trafiłem na zawodnika rozstawionego z dwójką, a ja miałem numer 31. To był najważniejszy mecz. Potem dość łatwa drabinka, jeden lepszy mecz i... to wszystko.

M.Ł.: I co teraz? Co dalej?
K.F.: Nie wiem. Trening i gram w main tourze. Eliminacje do różnych turniejów zawodowców.

M.Ł.: Który turniej pierwszy?
K.F.: Nie mam pojęcia. Za rok chyba.

M.Ł.: Dopiero?
K.F.: Coś takiego mówili, że będę mógł wystartować dopiero za rok.

M.Ł.: Zniesione zostały ograniczenia wiekowe. Możesz grać już w tym roku!
K.F.: ?

M.Ł.: Światowa federacja niedawno zmieniła zasady. W lipcu jedziesz do Shanghaju!
K.F.: Tak, tak [śmiech].

M.Ł: Tymczasem wróćmy jeszcze na Maltę. Co pomyślałeś, co poczułeś, kiedy wbiłeś ostatnią czarną i publiczność oszalała? Kacper mistrzem Europy!
K.F.: Nie wierzyłem. Przez cały dzień było trochę podekscytowania. Po prostu skręciłem kij i poszedłem. Nic, wygrałem.

M.Ł.: To kiedy tak naprawdę dotarło do Ciebie to, co się stało? Kiedy wreszcie się ucieszyłeś?
K.F.: Dzisiaj rano :)

M.Ł.: I wiesz już, że jesteś mistrzem Europy?
K.F.: Tak. Zagram w main tourze [śmiech].

M.Ł.: Czego ci teraz życzyć?
K.F.: Nie mam pojęcia... Dobrego treningu? Dobrego przygotowania do gry w main tourze? Byłem przestrzegany, że jeszcze jestem na to za słaby. Ale dostałem się. To jest pierwszy krok i chciałbym spróbować.

M.Ł.: A może powinnam ci życzyć powodzenia na wtorkowym egzaminie gimnazjalnym?
K.F.: [śmiech] Właśnie, właśnie :).

M.Ł: Powodzenia zatem :) Dziękuję i jeszcze raz wielkie gratulacje.
K.F.: Dziękuję.