Po przerwie zobaczyliśmy odmienionych zawodników - tym razem to chiński snookerzysta pokazał bardzo dobry snooker, a Carter zaczął być nerwowy. I z prowadzenia 3:1 zrobiło się 3:3, a potem Anglik zaczął przegrywać 4:3. Na jego szczęście udało mu się zakończyć pierwszą sesję remisem 4:4. W drugiej sesji obejrzeliśmy wyrównany mecz, choć początek był powtórką sesji pierwszej i Carter na przerwę drugiej sesji schodził prowadząc znów 2 frejmami 7:5. Po przerwie prawie powtórka z rozrywki - chiński snookerzysta znów odrobił straty, zrobiło się 7:7. Ale znów Carter wyszedł na prowadzenie, tym razem 8:7. W międzyczasie obejrzeliśmy parę naprawdę ładnych brejków. Końcówka meczu też była niczego sobie - zwłaszcza w wydaniu chińskiego snookerzysty - Junhui najpierw brejkiem 95 wyrównał na 8:8, a w ostatnim, decydującym frejmie 76 punktów wystarczyło do zwycięstwa 9:8.
W drugim ćwierćfinale nie było aż tak zawziętego snookera, ale spotkanie było ciekawe z innego powodu - grał tam zawodnik, którego w fazie telewizyjnej nie było nam jeszcze dane zobaczyć. Dla Petera Linesa (nr 64 rankingu, kwalifikant), bo o nim mowa, piękna przygoda z UK Championship 2009 zakończyła się właśnie w ćwierćfinale, w którym przegrał 5:9 ze Stephenem Maguirem. Udowodnił jednak, że jego dojście do ćwierćfinału nie było przypadkiem - mógł nawet prowadzić 4:0, ale dwukrotnie popełnił błąd, który bezlitośnie wykorzystywał Maguire i zapas punktów z ładnych brejków nie wystarczał do wygrania frejmów. Do przerwy było 2:2, a po przerwie Maguire pokazał jak się buduje brejki i wygrywa frejmy, mimo że brejk nie zawsze był na tyle wysoki, żeby wygrać frejma w jednym podejściu. Pierwsza sesja zakończyła się 6:2 dla Maguire'a i chyba niewielu dawało szansę Peterowi Linesowi. Zwłaszcza, że druga sesja rozpoczęła się od powiększenia przewagi Maguire'a do 7:2. Jednak Lines odrobił w przerwie pomiędzy sesjami pracę domową i następnie wygrał trzy kolejne frejmy (tym razem nie popełnił błędów z pierwszej sesji) i zrobiło się 7:5. To był jednak koniec ładnego powrótu do gry - do końca meczu wygrywał już tylko Maguire (9:5).
Na koniec zostały dwa ćwierćfinały, z których jeden na papierze wydawał się być bardzo ciekawy - mowa o meczu Mark Selby - Ronnie O'Sullivan. Niestety, z dużej chmury mały deszcz - mecz zakończył się gładkim zwycięstwem O'Sullivana 9:3 i jeśli ktoś szykował się na fantastyczne widowisko, to miał je tylko połowicznie. Mark Selby, do tej pory prezentujące świetny snooker, rozegrał swój najsłabszy mecz turnieju. A że jego przeciwnikiem był Ronnie O'Sullivan, to wynik 9:3 nie dziwi.
Podobny przebieg miał ostatni ćwierćfinał Liang Wenbo - John Higgins, ale tam wynik nie był sensacją, bo Wenbo za faworyta nie uchodził. Podczas meczu okazało się jeszcze, że dla chińskiego snookerzysty był to fatalny dzień - Chińczyk zrobił w meczu mnóstwo błędów. Co gorsza dla niego trafił na świetnie dysponowanego Higginsa, który nie dość, że bardzo dobrze grał, to jeszcze z morderczą dokładnością wykorzystywał układy bil na stole. Lianga Wenbo z pewnością zabolały dwa frejmy, które przegrał zaledwie jednym punktem, mimo że zrobił w nich brejki powyżej 50 i 60 punktów. Ostatnią partię sesji pierwszej wygrał Wenbo i przy okazji polepszył sobie nastrój robiąc brejka 124 punkty i zmniejszając dystans na 2:6. Dobry nastrój prysnął jednak w sesji wieczornej, która potrwała tylko 3 frejmy i zakończyła się przekonywującym zwycięstwem szkockiego snookerzysty 9:2.
Pary półfinałowe:
Ding Junhui - Stephen Maguire
Ronnie O'Sullivan - John Higgins
UK Championship 2009
Zobacz linki do UK Championship 2009