Anglik wygrał pierwszą partię brejkiem 70-punktowym i była to pewna wygrana. Jednak w dwóch kolejnych frejmach było ciasno, a trzeci frejm był też najdłuższym w całym meczu - trwał ponad 50 minut. Tuż przed przerwą w pierwszej sesji reprezentant gospodarzy wygrał swoją pierwszą partię i obaj snookerzyści zeszli na przerwę przy prowadzeniu Ronniego O'Sullivana 3:1. Po wznowieniu nadeszły w końcu bardziej konkretne brejki, nawet jeśli nie były zbyt wysokie, jak mogliśmy tego oczekiwać. W piątym frejmie Ronnie O'Sullivan atakował nawet brejka maksymalnego, jednak atak zakończył się po dziesiątej czerwonej (4:1). Liang Wenbo skontrował 81 punktami w frejmie szóstym (4:2), ale Anglik natychmiast odskoczył na kolejne dwa frejmy, budując brejki w wysokości 75 i 91 punktów (6:2). Chińczyk zakończył pierwszą sesję brejkiem 89 i zmniejszył stratę do trzech partii (6:3).

Problemem Lianga Wenbo był fakt, że zbyt często gubił pozycję i musiał się ratować wbijaniem spektakularnych bil - a to jak wiadomo na dłuższą metę nie do końca się sprawdza. W sesji drugiej w partii dziesiątej Chińczyk zmniejsza stratę do stanu 4:6, ale za chwilę Anglik podcina skrzydła reprezentatowi gospodarzy brejkiem 109 i znów odskakuje na trzy frejmy (7:4). W dwunastym frejmie Ronnie O'Sullivan mógł przewagę jeszcze powiększyć, ale w końcówce tej partii, po wielu błędach po obu stronach, szalę przechyla na swoją stronę Wenbo i jak się później okazało, po raz ostatni doprowadził do straty zaledwie dwóch frejmów (7:5). Frejm dwunasty był ostatnim wygranym przez Chińczyka, choć miał szansę również w frejmie trzynastym, ale tego wygrał jednak Anglik i było 8:5. W czternastym frejmie Liangowi potrzebny był snooker, którego postawił i nawet zdobył dzięki temu punkty po faula Anglika - cóż jednak z tego, skoro niedługo później podczas gry traci pozycję, a potem popełnia faul wbijając pechowo różową z zieloną. Było 9:5 dla Ronniego O'Sullivana i praktycznie po meczu. Anglik stawia kropkę nad "i" w piętnastym frejmie, którego pewnie wygrywa brejkiem 71.

Dla "Rakiety" był to już 22. tytuł rankingowy. Dla Lianga był to dopiero pierwszy finał, ale na jego pocieszenie trzeba zwrócić uwagę, że ta przegrana w finale wyniosła Chińczyka aż na 13. miejsce w rankingu prowizorycznym. Bowiem punkty rankingowe za Shanghai Masters zostały znacząco podniesione za każdą rundę - dość powiedzieć, że w tym roku za zwycięstwo było nie 5000, a 7000 punktów. Tym samym Liang Wenbo jest w tym momencie w rankingu prowizorycznym najwyżej uplasowanym chińskim snookerzystą. Czyżby chiński snooker miał nowego bohatera?