Dla Maguire'a PTC 12 okazało się świetnym przygotowaniem do nadchodzącego The Masters 2012. "Przyjechałem tu niczego nie oczekując od siebie, ale taka gra daje dużo pewności siebie przed Masters". Szkota może cieszyć fakt, że po blisko czterech latach wygrał w końcu jakiś turniej rankingowy. To, że pojedyncze turnieje PTC nie są jakimiś bardzo ważnymi lub prestiżowymi zawodami, raczej nie będzie mu spędzało snu z powiek.

W finale Maguire był cały czas w natarciu. Już w pierwszym frejmie zaatakował "maksa", jednak przy 105 punktach przed wejściem na kolory przestrzelił ostatnią czarną. Szkocki snookerzysta nie zwalniał tempa i w kolejnym frejmie brejkiem 77 podwyższył prowadzenie na 2:0. Joe Perry zniwelował je zdobytymi 63 punktami do 2:1, ale zaraz potem Maguire zrobił brejka 93 i prowadził już 3:1. Tym razem Perry pokazał kawał dobrego snookera, wbił 75 punktów i ponownie zniwelował prowadzenia Szkota na 3:2. Jednak Maguire był tego dnia po prostu nie do zatrzymania - dwoma brejkami - 36 i 62 - zakończył mecz stanem 4:2.