Mecz debiutującego w mistrzostwach Jaka Jonesa z Neilem Robertsonem zakończył się sensacyjnym zwycięstwem tego pierwszego. To kontynuacja niezbyt dobrych występów Australijczyków na najważniejszym turnieju w sezonie - w ostatnich ośmiu występach Robertson dochodził cztery razy co najwyżej do ćwierćfinału, a czterokrotnie odpadał w pierwszej lub drugiej rundzie. W tym roku było podobnie - o ile po pierwszej sesji meczu remisował 4:4, to po sesji drugiej (obie były rozegrane siódmego dnia mistrzostw) przegrywał 10:6 i był w dużych tarapatach. Sesja trzecia zaczęła się dla Australijczyka dobrze, bo brejkiem 83 odwrócił losy partii i zmniejszył jego prowadzenie do 10:7. Potem było już tylko gorzej, bo rywal wygrał na różowej kolejnego frejma, a potem znów na kolorach następną zaciętą partię i prowadził 12:7. Jones zakończył mecz świetnym brejkiem 138 - swoją trzecią "setką" w tym spotkaniu.

Najmniej spośród zwycięzców napracował się Mark Allen. Jego mecz ze Stuartem Binghamem rozpoczął się szóstego dnia mistrzostw i po niej snookerzysta z Irlandii Północnej prowadził 5:3. Fundament pod zwycięstwo Allen postawił w sesji drugiej (siódmy dzień mistrzostw), po której miał olbrzymią przewagę 12:4. Sesja trzecia trwała zaledwie 16 minut, bo tyle Irlandczyk z Północy potrzebował na wygranie tej jednej, potrzebnej mu do zwycięstwa 13:4 partii i awansu do ćwierćfinału.

Oprócz tych trzech meczów rozpoczęły się sesje trzech kolejnych meczów drugiej rundy.

Anthony McGill zaprezentował się świetnie w pierwszej sesji meczu z Jackiem Lisowskim, a niewątpliwie wydatnie pomógł mu w tym rywal, który regularnie popełniał zaskakująco łatwe błędy i równie regularnie dawał szanse McGillowi. A ten świetnie z nich korzystał i wbijając między innymi trzy "setki" prowadzi po pierwszej sesji aż 7:1.

Swój mecz rozpoczęli również Robert Milkins i debiutujący w mistrzostwach Si Jiahui. Ten ostatni w pierwszej rundzie pokonał Shauna Murphy'ego i w meczu drugiej rundy przeciwko Robertowi Milkinsowi potwierdza bardzo dobre przygotowanie do turnieju. Pierwszy frejm trwał ponad pół godziny i zapisał go na swoim koncie Milkins, ale potem do głosu doszedł Si i wbijając pięć brejków 50+ (w tym jedną "setkę") prowadzi po pierwszej sesji 6:2.

Mark Selby i Gary Wilson zafundowali nam zacięte i taktyczne spotkanie, w którym piąty frejm trwał 53 minuty. Spowodowane to było zblokowaniem dwóch bil czerwonych i różowej przy zielonej kieszeni. Dopiero interwencja arbitra i możliwość powtórzenia frejma spowodowały, że Wilson zdecydował się na odważniejsze zagranie - te mu się opłaciło i później wyszedł na prowadzenie 3:2. Ostatnie trzy frejmy padły jednak łupem Selby'ego, który prowadzi po pierwszej sesji 5:3.

 

Mistrzostwa Świata 2023

Zobacz linki do Mistrzostwa Świata 2023