Półfinał Judda Trumpa z Markiem Williamsem rozpoczął się dla Trumpa świetnie, bo po pierwszej sesji (rozegrana ona została 13 dnia mistrzostw świata) prowadził 7:1. W sesji drugiej (14 dnia mistrzostw) Williams ustabilizował grę i strata pozostała bez zmian - Trump prowadził 11:5. Walijczyk zaatakował w sesji trzeciej (14 dnia mistrzostw) i odrobił sporo strat, dzięki czemu Trump prowadził już tylko 13:11. Coraz lepsza gra Williamsa zapowiadała dużo emocji w sesji czwartej. Tę lepiej rozpoczął Anglik, który odskoczył na 14:11. Dramatyczny przebieg czwartej sesji spowodowany był faktem, że od tego momentu Trump nie wbił już ani jednego wysokiego brejka. Z kolei Williams nabrał wigoru i najpierw wygrał frejma na kolorach, dwa kolejne brejkami 59 i 137 - po tym fragmencie gry mieliśmy do przerwy remis 14:14. Dla Trumpa niepokojące było to, że na jedenaście rozegranych ostatnich frejmów dziewięć wygrał Williams. Przerwa dobrze posłużyła Trumpowi, który wygrywając kolejną partię odzyskał prowadzenie 15:14 i uniemożliwił Williamsowi wygrywanie w serii i rozpędzenie się. Williams, który poczuł już krew i czuł swoją szansę, odpowiedział brejkiem 138 i wyrównał na 15:15. Brejk ten był jednocześnie jego 16 "setką" w turnieju, czym Williams wyrównał rekord Stephena Hendry'ego z Mistrzostw Świata 2002. To dodatkowo jeszcze uskrzydliło Walijczyka, który zapewnił sobie zwycięstwo w 31 partii i po raz pierwszy w tym półfinale wyszedł na prowadzenie 16:15. Ukoronowania powrotu do meczu jednak nie było. W kolejnej partii, która była bardzo nerwową rozgrywką taktyczną, lepszym okazał się Trump i przy remisie 16:16 doszło do partii decydującej, która miała niesamowity przebieg. Trumpowi udało się szczęśliwie wbić czerwoną i w kontynuacji postawić snookera, na którego Williams nie mógł znaleźć potencjalnego wyjścia. Ostatecznie uderzeniem "hit and hope" Walijczyk z całej siły zagrał przez stół, co w tej fazie meczu było rozwiązaniem co najmniej szalonym. Czerwone bile rozprysły się po tym uderzeniu po całym stole i ku uciesze publiczności jedna z czerwonych wpadła, co dało Williamsowi możliwość dalszego wbijania. Walijczyk nie wykorzystał tego olbrzymiego szczęścia, które uśmiechnęło się do niego w bardzo trudnym momencie, i od razu nie trafił w kontynuacji brejka bili niebieskiej. Z pozostawionego bardzo chaotycznego układu bil Trump odskoczył na 50:1, zanim nie trafił czerwonej. Williams doszedł na 50:25 i obejrzeliśmy taktyczną rozgrywkę. Dwa wbicia dublem uratowały Trumpowi możliwość wbijania i w końcu Anglik wypracował sobie przewagę dającą mu zwycięstwo w meczu.
W drugim półfinale pomiędzy Ronniem O'Sullivanem i Johnem Higginsem nie mieliśmy już takich emocji, oglądaliśmy za to coraz bardziej sfrustrowanego Szkota i bardzo skutecznie grającego Anglika. O'Sullivan swoją przewagę wypracował sobie już wcześniej, choć po pierwszej sesji (rozegranej 13 dnia mistrzostw) był remis 4:4. Potem oglądaliśmy już popis O'Sullivana, który po drugiej sesji (14 dnia mistrzostw) odskoczył najpierw na 10:6, a po sesji trzeciej na 15:9. Higgins miał od samego początku meczu problemy z wbijaniem, w przeciwieństwie do O'Sullivana, który w całym meczu wbił 17 brejków 50+, w tym pięć "setek". W sesji czwartej mecz był już bez historii - Higgins wygrał pierwszego frejma tej odsłony meczu, ale potem obaj wygrywali swoje frejmy na zmianę i z 15:9 zrobiło się zwycięskie dla O'Sullivana 17:11.
Mistrzostwa Świata 2022
Zobacz linki do Mistrzostwa Świata 2022