W sesji popołudniowej mieliśmy niespodziankę. Po porażce i wypadnięciu z turnieju Marka Selby'ego (nr 1 rankingu snookera i aktualny mistrz świata) z turniejem pożegnał się Shaun Murphy. Warto podkreślić, że nie był tylko rozstawionym zawodnikiem, Murphy był w czołowej ósemce rankingu. Od razu trzeba też zaznaczyć, że w zwycięstwie Jonesa (nr 51 w rankingu) nie było przypadku - walijski snookerzysta grał naprawdę dobrze i być może jest to efekt dobrej formy, która utrzymuje się z kwalifikacji (jego zwycięstwo 10:0 z Liangiem Wenbo w trzeciej rundzie). Mecz oglądało się dobrze - zadbali o to obaj snookerzyści, którzy w sumie wbili pięć "setek" i osiem brejków 50+. Mecz dobrze się rozpoczął dla Murphy'ego, bo prowadził już 4:1, potem 5:2 i wydawało się, że jest na dobrej drodze do co najmniej utrzymania przewagi, jeśli nie do jej powiększenia. Końcówka pierwszej sesji należała jednak do Jonesa, który zmniejszył prowadzenie rywala do 5:4. Początek sesji drugiej to lepszy początek Jonesa, który niespodziewanie doprowadził do remisu 5:5. Potem jednak obudził się Murphy i wygrywając trzy frejmy z rzędu prowadził 8:5. W tym momencie wydawało się, że wszystko wróciło do normy. Nic jednak bardziej mylnego - tym razem to Jones wygrał trzy partie z rzędu i było 8:8. Murphy znów wygrał kolejnego frejma, ale zaraz potem przy stole zaczął już dominować Jones - najpierw 124-punktowym podejściem doprowadził do kolejnego, ostatniego możliwego remisu 9:9, a potem rządził przy stole w partii decydującej. Zwycięstwo Jonesa było i wywalczone, i zasłużone. Walijczyk zagra w drugiej rundzie z Kyrenem Wilsonem.

O godzinie 20 swój mecz kończyli Barry Hawkins ze Stuartem Carringtonem i obaj zatroszczyli się o długi wieczór. Hawkins musiał mocno się napracować, żeby wygrać 10:7 z debiutującym w mistrzostwach Stuartem Carringtonem. Cały mecz trwał ponad siedem godzin, obie sesje były rozgrywane tego samego dnia. Już pierwsza przedpołudniowa sesja zapowiadała dużo walki, nie zawsze płynnej i przyjemnej dla oka. Mecz był zacięty, ciągnął się i w końcu musiano go przerwać na rzecz sesji popołudniowej przy prowadzeniu 5:3 dla Hawkinsa. W sesji drugiej, wieczornej, Hawkins wystartował dość żwawo i brejkami 66 i 82 podwyższył prowadzenie na 7:3. Nie dało mu to jednak zbyt wiele psychicznego komfortu, bo trzy wygrane frejmy pozwoliły doprowadzić Carringtownowi do stanu 7:6. Od tego momentu mecz zaczął się już naprawdę dłużyć - dwoma kolejnymi partiami obaj snookerzyści podzielili się między sobą. Od stanu 8:7 wygrywał już tylko Hawkins - dwa wygrane frejmy dały mu wreszcie zwycięstwo w meczu 10:7. W drugiej rundzie Hawkins zagra z Lyu Haotianem.

 

Mistrzostwa Świata 2018

Zobacz linki do Mistrzostwa Świata 2018