Po odpadnięciu Marka Selby'ego i Ronniego O'Sullivana w pierwszych rundach snookerowego czempionatu, Ding Junhui wydaje się jednym z największych faworytów do triumfu w Crucible Theatre. Pewności przybyło mu z pewnością po wysokiej wygranej z Anthonym McGillem. W tym pojedynku arcyważna była pierwsza sesja, która zakończyła się wynikiem 8-0 (!) dla zawodnika z Chin. Co ciekawe, dominacja Dinga nie brała się z niczego. Szkot w pierwszych ośmiu frejmach zaledwie w pierwszej partii odnotował brejka w wysokości czterdziestu punktów. Później na jego liczniku nie pojawiło się więcej niż dziesięć oczek. W drugiej sesji chiński snookerzysta pozwalał rywalowi na więcej i ten to wykorzystywał. W dziesiątej partii wygrał swojego pierwszego frejma w meczu, a zawodnicy opuszczali Crucible Theatre przy wyniku 12-4. Sesja, która miała się rozpocząć w poniedziałek o godzinie 14 wydawała się tylko formalnością. Panowie uścisnęli dłonie, jednak kilkanaście minut później uczynili to ponownie, gdyż Ding w dwóch podejściach uzyskał 89 punktów i zakończył spotkanie. Chińczyk w ćwierćfinale zmierzy się z Barrym Hawkinsem.

Niezwykle wyrównaną rywalizację w dwóch pierwszych sesjach widzieliśmy w rywalizacji Ricky'ego Waldena oraz Judda Trumpa. Żaden z nich nie dał rywalowi odskoczyć na więcej niż dwa frejmy, a rezultat po szesnastu frejmach wynosił 8-8. Trzecią sesję od zwycięskiej partii rozpoczął Ricky Walden, który wykorzystał błędy Trumpa i wydawał się coraz pewniejszy przy stole. W kolejnym frejmie ponownie punktował Walden, jednak pomylił się i wykorzystał to jego przeciwnik. Jak się okazało, Trump wygrał wszystkie następne partie, lecz nie było to trudnym zadaniem biorąc pod uwagę fakt, że jego przeciwnik zdobył w nich zaledwie dwanaście punktów. Wicemistrz świata z 2011 roku z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej, ale w ćwierćfinale będzie musiał się naprawdę wykazać, gdyż zagra z Johnem Higginsem, z którym przegrał we wspomnianym finale snookerowego czempionatu sprzed siedmiu lat.

Do ćwierćfinału awansował również Mark Williams, który rozgrywa jeden z najlepszych sezonów w swojej karierze. Walijczyk wyeliminował ostatniego zawodnika, który musiał kwalifikować się do turnieju. Robert Milkins ani razu w meczu z byłym mistrzem świata nie wyszedł na prowadzenie. Był tego bliski przy wynikach 2-2 oraz 3-3, jednak ostatecznie jego rywal bez większych trudności potrafił odskoczyć Anglikowi, a potem nie dał możliwości oddania przewagi aż do zakończenia spotkania. Pierwsza sesja zakończyła się dwufrejmowym prowadzeniem faworyta. Oglądaliśmy nienajgorsze spotkanie, jednak zdecydowanie brakowało brejka stupunktowego, który uatrakcyjniłby rywalizację. Setka wpadła, ale dopiero na początku trzeciej sesji, kiedy wysokim podejściem popisał się Mark Williams. Po szesnastu partiach mieliśmy wynik 10-6 i niewielu kibiców przewidywało, że doświadczony Walijczyk roztrwoni przewagę na rzecz Roberta Milkinsa. Anglik w decydującej sesji wygrał zaledwie jedną partię, a Mark pewnie awansował do ćwierćfinału, w którym zmierzy się z Allisterem Carterem.

 

Mistrzostwa Świata 2018

Zobacz linki do Mistrzostwa Świata 2018