Mark Selby od początku meczu z Kyrenem Wilsonem był w komfortowej sytuacji, bo gra mu się świetnie układała. W pewnym momencie prowadził już 6:0 i zapowiadało się na pogrom. Tych sześć partii przewagi okazało się kluczowe dla przebiegu meczu. Wilson zminimalizował straty do rywala wygrywając dwa ostatnie frejmy i było 6:2. Wynik nie był beznadziejny, a ponieważ była to dopiero początek, była jeszcze szansa na jego poprawę. Wilson potrzebował dobrego startu w drugiej sesji. W niej Selby był mniej skoncentrowany i nie mógł nawiązać do skuteczności z sesji poprzedniej. Pod koniec tego fragmentu meczu Wilson miał trochę pecha, którego wykorzystał Selby i ostatecznie druga sesja zakończyła się remisowo, obaj snookerzyści wygrali po cztery frejmy, a wynik brzmiał 10:6 dla Selby'ego - przewaga czterech partii z pierwszej sesji została utrzymana i Selby miał komfort psychiczny przed sesją trzecią. A ta zaczęła się bardzo dobrze dla starszego z Anglików i prowadzenie szybko urosło do 12:6. Mecz był już praktycznie przegrany. Wilson zdobył jeszcze dwa frejmy, ustalając przy okazji najwyższego brejka turnieju na 143 punkty. Ostatnia partia padła łupem Selby'ego, który w miarę łatwo i pewnie awansował do półfinału, gdzie jego rywalem będzie tam Marco Fu.

Dramatyczny przebieg miał mecz Marco Fu z Barrym Hawkinsem, choć dopiero pod koniec spotkania. Na początku Hawkins nie był w stanie nawiązać do formy z meczu z O'Sullivanem. Prawie nic mu się nie udawało, za to Fu potwierdzał swoją dobrą dyspozycję. Snookerzysta z Hong Kongu wbił brejki 73, 76, 81, 66 i 55, co dało mu prowadzenie 7:1. Szanse Hawkinsa wyglądały marnie, jeśli nie beznadziejnie. W drugiej sesji Hawkins odżył. Co prawda daleki był od pokazania snookera z meczu z O'Sullivanem, ale wreszcie zaczęły mu wpadać bile. Co prawda nie od razu, bo dwa pierwsze frejmy drugiej sesji wygrał Fu i prowadził 9:1. To od tego momentu gra Hawkinsa poprawiła się, z kolei Fu stracił trochę koncentrację. Trzy wygrane partie z rzędu przez Hawkinsa pozwoliły zniwelować przewagę rywala do 9:4. Trzy praktycznie przesiedziane frejmy nie popsuły jakości gry snookerzysty z Hong Kongu, bo w kolejnej partii wbił brejka 136 i prowadził 10:4. Hawkins zaczął przypominać siebie z meczu z O'Sullivanem w dwóch ostatnich frejmach - dwa brejki wygrywające (95 i 75) pozwoliły mu zniwelować stratę do przyzwoitych czterech frejmów. Z wynikiem 10:6 dla Fu snookerzyści zakończyli drugą sesję, a Hawkins z taką grą mógł mieć nadzieję na powrót do meczu. Trzecia sesja meczu mogła być fantastycznym powrotem Hawkinsa do meczu. Anglik dochodził frejm za frejmem do Fu i wkrótce przegrywał już tylko 10:9. Już za samo doprowadzenie do tego rezultatu od stanu 9:1 Hawkinsowi należy się uznanie. Fu wreszcie zaczął coś grać, wbił brejki 50 i 93, prowadził 12:9 i znów mógł na chwilę odetchnąć. W partii 22 snookerzysta z Hong Kongu prowadził już 53:0 i nie potrzebował wiele, żeby wygrać tego frejma i w konsekwencji cały mecz. Miał do tego dużo okazji, ale nie postawił kropki nad i. Na kolorach Hawkins wyrwał tę partię, a krótko później brejkiem 80 wygrał kolejną i Fu prowadził znów tylko jednym frejmem - 12:11. W następnej partii sytuacja wyglądała dla Fu źle, bo Hawkins prowadził już 60:0 i wydawało się, że zaraz będzie remis i dojdzie do partii decydującej. Ale wtedy snookerzysta z Hong Kongu pokazał klasę godną mistrza - czyszczeniem w wysokości 74 punktów wygrał frejma na czarnej i cały mecz 13:11. W półfinale jego rywalem będzie Mark Selby.

Dramatycznie było też w spotkaniu Johna Higginsa z Alanem McManusem. McManus miał lepszy start, bo po brejkach 114, 78 i 56 prowadził 3:1. Potem jednak cztery frejmy z rzędu wygrał Higgins i prowadził po zakończeniu pierwszej sesji 5:3. Początek drugiej sesji był podobny do pierwszej - trzy wygrane z rzędu frejmy przez McManusa pozwoliły mu wysunąć się na prowadzenie 6:5, a potem żaden ze snookerzystów nie mógł odskoczyć drugiemu. Higgins najpierw doprowadził do remisu 6:6, a potem ponownie odzyskał prowadzenie i było 7:6. Później McManus wyrównał na 7:7, ale dwie ostatnie partie padły łupem Higginsa, który zakończył drugą sesję prowadząc 9:7. W trzeciej sesji obaj snookerzyści na zmianę wygrywali frejmy i zrobiło się 11:9. McManus po meczu powiedział, że w tym momencie bał się, że Higgins włączy wyższy bieg i w końcu mu odskoczy. Ale wtedy McManus, najstarszy uczestnik Mistrzostw Świata 2016 (45 lat), miał rewelacyjny okres gry i brejkami 71, 58, 128 i 60 dokonał rzeczy niewyobrażalnej przed turniejem - awansował do półfinału mistrzostw świata, w którym jego rywalem będzie Ding Junhui. Będzie to jego trzeci półfinał w karierze, ale pierwszy od 23 lat.

Pary półfinałowe snookerowych Mistrzostw Świata 2016

Alan McManus : Ding Junhui
Marco Fu : Mark Selby

 

Mistrzostwa Świata 2016

Zobacz linki do Mistrzostwa Świata 2016