Najbardziej zaskakujące są porażki Marka Selby'ego, Marka Williamsa, Ali Cartera, Ronniego O'Sullivana oraz Johna Higginsa. Wszyscy ci zawodnicy bardzo dobrze spisywali się jeszcze dosłownie na kilka dni przed The Masters 2011 - w cyklu Championship League Snooker. Mark Selby zwyciężył w pierwszej grupie, Williams w drugiej, Carter osiągnął finał w grupie pierwszej, O' Sullivan to samo w drugiej, Higgins doszedł do półfinału grupy 1, Shaun Murphy w drugiej. Wydawało się, że są świetnie przygotowani do najbardziej prestiżowego wśród nierankingowych turniejów. Rzeczywistość w The Masters pokazała coś innego.
Trudno powiedzieć, co jest tego przyczyną. Na pewno snookerzyści nie są przemęczeni - potrafią znieść znacznie większe obciążenie meczowe, zwłaszcza ci najlepsi. Byś może coraz bardziej regularny kalendarz (12 "mini" turniejów PTC, Premier League, Championship League Snooker, nowe kolejne turnieje) nie pomaga snookerzystom spoza ścisłej kilkuosobowej czołówki - już nie mogą traktować sezonu w postaci kilku mikrocykli, tylko muszą być przygotowani praktycznie non stop. A może w przypadku Higginsa i O'Sullivana to pierwszy znak czasu? Wszak ci snookerzyści do najmłodszych już nie należą, choć mają nadal olbrzymi potencjał. Ale na jak długo go starczy?
Masters 2011
Zobacz linki do Masters 2011