Druga sesja zaczęła się zupełnie inaczej. Problem długich bil u Marco Fu prawie znikł, wreszcie zaczął wywierać presję na Junhui. Wygrał 2 pierwsze frejmy sesji wieczornej i powinien wygrać kolejnego. Już prawie go miał, Ding już potrzebował snookera, już prawie Fu przegrywał tylko 5:6. Po wbiciu kolorów od żółtego do niebieskiego Fu nie zdecydował się wbijać różowej, lecz zagrał odstawną. Jak sam później przyznał, był to błąd. "Powinienem był ją wbijać", powiedział po meczu. Nie wbijał, a Ding zmusił Fu do faulu - biała wylądowała w kieszeni i młodszy z Chińczyków miał białą z ręki. Nie było dla niego specjalnym problemem zdjąć ze stołu różową i czarną. I zamiast 5:6 Fu przegrywał jednak 4:7.
Marco Fu nie wygrał już potem żadnego frejma, Ding był po prostu nie do zatrzymania. 4 lata wcześniej Ding wyraźnie przegrał z Ronniem O'Sullivanem 3:10. Potrzebował trochę czasu, żeby się odnaleźć i chyba możemy zaryzykować stwierdzenie, że Ding Junhui znów należy do czołówki światowego snookera.
Masters 2011
Zobacz linki do Masters 2011