Wilson musiał mieć nadzieję na dobry start w drugiej sesji. Ale zamiast tego wydarzyła się praktycznie katastrofa. Coraz mniej się mu cokolwiek udawało, był coraz bardziej niepewny – to wszystko było wodą na młyna dla rywala. Ding wbijał dalej wysokie brejki i powiększał przewagę. Przy stanie 10:2 dla Chińczyka było praktycznie po meczu. Zobaczyliśmy jeszcze jeden zryw Wilsona, ale frejm trzynasty padł i tak łupem Dinga i całe spotkanie zakończyło się zwycięstwem Dinga 10:3.