Druga sesja dobrze rozpoczęła się dla O'Sullivana. Wygrał pierwszego frejma, było 5:4 i według Neila Robertsona był to kluczowy moment meczu. W partii tej australijski snookerzysta miał 39 punktów w brejku, ale potem źle rozeszły mu się bile po rozbiciu. W konsekwencji musiał grać trudną bilę do środka, co skończyło się pudłem. "Gdyby bile dobrze się rozeszły byłoby 6:3 i byłby wtedy inny mecz. 6:3 lub 5:4 robi olbrzymią różnicę". Australijczyk miał potem swoje szanse, ale pewność z pierwszej sesji zniknęła. O'Sullivan nabierał rozpędu, a Robertson nie mógł go już powstrzymać. Zrobiło się 5:5, a potem O'Sullivan dzięki brejkom 67, 70 i 61 odskoczył na 8:5. Na zakończenie angielski snookerzysta uraczył sympatyków snookera brejkiem 141 - był to jego drugi brejk powyżej 140 punktów. We wcześniejszej rundzie wbił jeszcze 146 punktów, co narobiło dużo zamieszania. Powodem było specjalne wyjście na różową po 15 bili czerwonej, co miało uniemożliwić wbicie brejka 147. Powód - zbyt niska nagroda finansowa za "maksa".
Cały turniej był marszem triumfalnym Ronniego O'Sullivana - na dobrą sprawę przekonujące zwycięstwa osiągał praktycznie w każdej rundzie, wbijając w całym turnieju 10 brejków 100+. Opór stawili mu w zasadzie tylko Robertson w finale i Joe Perry w półfinale.
Welsh Open 2016
1. Drabinka Welsh Open 2016 - wyniki i brejki