Jednak na początku meczu prawie nic nie przemawiało za zwycięstwem australijskiego snookerzysty. Selby wystartował z brejkiem 130. Potem w zasadzie nic wielkiego nie pokazał, ale prowadził w pewnym momencie 5:1. Można więc sobie wyobrazić, jak słabo grał Robertson - dość powiedzieć, że w czterech frejmach (od 3 do 6) Australijczyk wbił w sumie 71 punktów. Wyglądało to do tego momentu źle, ale końcówka pierwszej sesji należała jednak do niego - brejkami 54, a potem 123, udało mu się zmniejszyć prowadzenie Selby'ego do 5:3.

Druga sesja nie zapowiadała przełomu - Selby wygrał otwierającego frejma i było 6:3. Potem jednak rozpoczął się dość długi okres dominacji Robertsona. Australijski snookerzysta wygrał pięć partii z rzędu (przy okazji wbijając dwie kolejne "setki" i ma ich teraz już 58 w sezonie) i nagle ze stanu 3:6 Robertson zaczął prowadzić 8:6. Mark Selby był w tym okresie bezradny - od frejma 10 do 13 mógł praktycznie tylko obserwować, jak Robertson wbija 410 punktów bez odpowiedzi.

To nie załamało jednak Selby'ego. Wreszcie skuteczność wzrosła i dzięki brejkowi 74 przegrywał już tylko 7:8. W kolejnym frejmie mógł nawet wyrównać na 8:8. Ale to, co się wydarzyło w partii szesnastej, było chyba kluczowym momentem finału - spudłowana przez Selby'ego dość łatwa czarna zawisła nad wlotem do kieszeni. Dla leworęcznego Robertsona była to bila, którą wbiłby nawet prawą ręką (co też zresztą uczynił). Była to tak łatwa bila, że pewnie by ją wbił nawet wisząc głową w dół. Było 9:7 dla Australijczyka i można było wyczuć, że mecz już niedługo się skończy. I rzeczywiście - w 17 frejmie Robertson wyczekał cierpliwie na swoją szansę i brejkiem 57 zakończył mecz.

 

UK Championship 2013

Zobacz linki do UK Championship 2013