Po erze Reardona przyszła kolej na angielskiego dominatora - Steve'a Davisa. Anglik okupował pozycję lidera rankingu przez siedem kolejnych sezonów. Ludziom zaczęło się trochę nudzić. Wreszcie po siedmiu latach nastąpiła zmiana, ale było to przysłowiowe wpadnięcie z deszczu pod rynnę - po Stevie Davisie nadeszła era snookerzysty, który z pozycji lidera nie zszedł przez osiem lat z rzędu. Oczywiście mowa o Stephenie Hendrym. Tak więc przez 15 kolejnych sezonów zaledwie dwóch snookerzystów było numerem 1.

I tak dotarliśmy do sezonu 1998/99, w którym doszło wreszcie do częstszych zmian. Pojawiła się nowa fala snookerzystów, którzy zdetronizowali starych mistrzów - John Higgins, Mark Williams i Ronnie O'Sullivan. Prawie przez trzynaście kolejnych sezonów (prawie, bo raz popsuł im to znów Stephen Hendry) to właśnie tych trzech snookerzystów zawłaszczyło sobie pozycję nr 1 w rankingu snookera. Zdobywali ją na zmianę, czasem seria trwała dłużej, ale żaden z nich nie zajmował czołowego miejsca dłużej niż 2 sezony.

Później sprawa lekko się skomplikowała. Poprzez wprowadzenie rankingu dwurocznego kroczącego z kilkoma rewizjami w trakcie trwania sezonu, w rankingu zrobiła się naprawdę rewolucja. Dlatego bardzo łatwo przeoczyć wśród numerów 1 Neila Robertsona. Australijczyk jest snookerzystą, który najkrócej cieszył się z liderowania w rankingu (trochę ponad 3 miesiące). Stało się to w kolejnym sezonie po zdobyciu przez niego tytułu mistrza świata, po pierwszej rewizji w sezonie 2010/2011 - wtedy to Neil Robertson został numerem 1. Ale na koniec sezonu numerem 1 i tak znów został John Higgins (na 6 miesięcy). Potem trochę krócej (bo 5 miesięcy) liderem był Mark Williams. Jeszcze później pojawił się minidominator tego nowego bardzo zmiennego rankingu - Mark Selby, który liderował całe 15 miesięcy. "Minidominator" może brzmieć śmiesznie, ale te 15 miesięcy w tym dziwnym szybko zmieniającym się rankingu, to naprawdę niezłe osiągnięcie.

Zobacz: Ranking snookera - zestawienie i liderzy

No i w końcu nadszedł listopad 2012 i pojawił się dziesiąty snookerzysta, który wstąpił do tego wręcz ekskluzywnego klubu liderów rankingu snookera - Judd Trump. Chyba następuje zmierzch starych mistrzów i nadchodzi nowa fala. Gdyby to były lata 80-te czy 90-te, to pewnie Trump zanudzałby nas byciem numerem 1 przez wiele kolejnych sezonów. Ale w obecnym rankingu nie będzie miał tak łatwo. Biorąc pod uwagę te częste zmiany miejsc, to chyba nawet będziemy trzymali kciuki, żeby udało mu się być liderem rankingu jak najdłużej.