Kryzys finału.
Marco Fu zagrał bardzo dobry turniej do... końca pierwszej sesji meczu finałowego. Niestety potem nastał "sen zimowy" i Ali Carter zdominował mecz. Chińczyk z Hong Kongu będący na nowej drodze ku odbudowy formy (nie wiedzie mu się od ślubu) pokazał się z bardzo dobrej strony. Co prawda nie odprawił wielkich nazwisk (Stevens, Hawkins, Lines i Walden), ale jego snooker był bardzo przekonywujący. Miło znów go widzieć w takiej dyspozycji.
Na problemy... Berlin!
Barry Hearn z przyjemnością musi podróżować do stolicy Niemiec. Organizowanie tam turnieju było strzałem w dziesiątkę, a z roku na rok świadczy o tym coraz naturalniejsza postawa publiczności. Nie można powiedzieć, że wszystkie bilety zostały wyprzedane, ale nie da się powiedzieć o pustkach. Tylko żałować, że podobny turniej nie jest rozgrywany w Polsce. Z pewnością jednak ekspansja snookera na tereny Europy kontynentalnej przynosi zamierzone efekty.
German Masters to tylko cztery dni, co dalej?
Mamy drugą połowę sezonu. Za nami UK Championship, Masters, a przed nami Mistrzostwa Świata. Są już tuż, tuż, poprzedzone jeszcze Championship League Snooker, Welsh Open, World Open i China Open. Po odejściu O'Sullivana i Stephena Hendry'ego wydawać się mogło, że faworyci ograniczają się do Judda Trumpa czy Marka Selby'ego. O ile ten drugi prezentuje wysoką formę cały czas, to młodszy z Anglików notuje ostatnim czasy dziwne wpadki. Na podstawie wyników (bez pochopnych wniosków) można stwierdzić, że wracają do formy Marco Fu czy zawsze groźny Neil Robertson.
Jedno można stwierdzić - im bliżej Crucible, tym będzie ciekawiej, a Berlin okazał się kolejnym interesującym przystankiem.